poezja moja

Malarstwo jest Milczącą Poezją

życie

agresywne wiersze z TMPTSTJimmy

T: ST Jimmy mój wiersz bonus do mojej książki
St Jimmy nadchodzi i burzy mór kłamstw
Rozsyła ziarna prawdy jak liście wiatr
Po całym świecie
Jest on synem ognia a matki wiatru
On nadchodzi jak wojna która niszczy wroga
To nie przestroga przed Jimmym
Tylko prawda która się rozgląda i serca złe wciąga
Otworzyły się wrota do piekła o Raz do nieba
Kierunku on wam nie wybiera lecz szlakami łez
Przez miasto się przedziera
Słuchaj zanim otworze oczy to ten zły sen się skończy
Zapale papierosa i złość agresja nienawiść i ten cały
Syf trzeba naprawić
Alkohol narkotyki nikotyna i adrenalina to podam im do picia
Miłego życia
Nadeszła godzina w której życie na nowo się zaczyna
A.I.N.C 444


mniejszość
idziemy przez ten zasrany świat razem
i nie patrzymy na inne gęby
patrz prawda nadchodzi jak Katarina
kłamstwa kwa narkotyki i więc dalej żyj
choć słońce odsłania noc
to jednak ktoś dalej gębą pierdoli bez sensu
serce moje krwiaku kiedy się zabawi z dziwką
wiec pierdolmy ten świat i to wszystko co ma na kłamstwo nazwisko
jeden chłopak powiedział że to co się dzieje to się nazywa syf
który wciąż nie znika
a mniejszość krzyczy
Spierdalaj i zdechnij"


Miasto przeklętych
Budzę się o poranku i widzę jak jest zanieczyszczone kłamstwami
Każdy dzień mija powoli w tym mieście
A godziny nie mają końca
Widziałem wiele w tym mieście
I to co jest w nim zepsute jak w starym cieście
Ludzie się na ulicach mijają i dołki kopią pod sobą
Myślisz że to jest fajne miasto lecz one jest
Wieczną Shizą
Stres walka bieda i kłoda w łeb
Jeśli nie masz przyjaciół prawdziwych
To szybko zdechniesz lub uschniesz jak kwiat
Bez wody
Choć patrzę na to miasto ze wzgórza
I palę papierosa
To wciąż widzę jak unosi się dym
Który tróje innych
Miasto przeklętych

Uliczny partyzant komandos zabójca anarchista
W miasto wyrusza choć jego jamie ustnej panuje susza
Ma on przy sobie działkę Speera którą ma zamiar wykorzystać
Kroczy dumnie przez miasto z flagą anarchii
I krzyczy hasła wypierdalać z tego miasta śmiecie
Kraj dla wszystkich i dla innych nacji też
Widzi blask słońca które przemienia się w czerwonego olbrzyma
Patrzy na ludzi przechadzających ulicami się
Patrzy na blask fleszy bo jest premiera nowego filmu
Patrzy na latarnie które oświetlają ulice
I mówi punk’s not dead forewer w moim sercu był i pozostanie
Widział w tym świecie wiele już lecz nic go nie zafascynowało
Tak bardzo jak muzyka i malarstwo tego świata
Malarstwo to jest pejzaż tego świata a muzyka nadaje jemu rytmu



To jest historia która zatacza większe kręgi
Nie jest to o mojej z żadnych obsesji
Ani też o sesji na której dziś nie byłem
Byłem dzieciakiem i nikt w szkole nie znał
Imienia mojego ani artystycznego psełda
Chodziłem do szkoły gdzie panowała
Kultura i dla nowych pogarda
Lecz to się zmieniło kiedy w szkole marihuanę odkryto
Nie chciałem tracić czasu ani chajsu
Na naukę i wysławiania się poprawną sztukę
Więc powiedziałem sobie tak że
Nie mam nic lecz anarchia musi być
Nikt nie wiedział że punk rock istnieje w szkole
Tylko ja i cała mi nie znana reszta
Nie dzwonie do nikogo
Nie widzę tego dobra
Tylko zegar na ścianie wciąż tyka
Nic z tego nie wynika dobrego
Że ja siedzę i do niej dzwonie
A całą resztę tych których nie lubie
Po prostu pierdole

Ona dobrze wie że widzę w niej anioła
Który czuwa na de mną i się pochyla abym mógł zobaczyć
Jej piersi jędrne
Ona też wie co poniedziałek ja się gole
I o 7rano wstaje aby zaparzyć nam kawę
Ona tez dobrze wie że ten czas ucieka i zapomną w końcu jej imię
Choć ona kaszle straszliwie a gardło ma zakażone
Bo ma anginę
Ona by chciała bym się zmienił w reście i zaufał jej
Choć ja nie potrafię i lekarzowi się skarzę
Mam chrypkę bo zimnej kawie
Lecz ona i tak mi powtarza że nie jestem punkiem
Tylko jej kochankiem
To i tak jej wysyłam listy
Że ja wiem lepiej że mucha na papier się złapie
A ta noc nigdy nie nadejdzie
Bo widzę że ona się starzeje
To jest perfekcyjne
To jest fałszywe
Deszcz zaraz spadnie
A ja zasne